Na uczelnię, a wieczorem na wykład do OSK.

Po mało uczęszczanych miejscach w okolicach terenów PKP w Krakowie robiąc zdjęcia...

Przy torach... © Szalony

Tory w Krakowie © Szalony

Uliczka, przy której większość budynków grozi zawaleniem... © Szalony

Do rozbiórki... © Szalony

DB Schenker... © Szalony

Zespół trakcyjny © Szalony

W południe wreszcie znalazłem czas, by chwilę przy rowerze porobić. Wymieniłem z tyłu 1 klocek hamulcowy, bo więcej nie miałem, a z drugi obróciłem o 180*. Zdjąłem też lewą korbę w nasmarowałem w miejscu przylegania do suportu, by tak okropnie nie trzeszczała. Potem pojechałam po tusz do kartridża do nowej drukarki, a wieczorkiem na zakupy do Biedronki.

Czyli krakowskich nieszczęść rowerowych ciąg dalszy... Wieczorkiem zapinając singlespeeda pod Tesco zauważyłem dość poważne pęknięcie tylnej obręczy z obydwu stron. Trudno, zobaczymy jak długo da rade z tym jeździć...

Pęknięta obręcz... © Szalony

Z rana za to taka mgła, że jadąc na uczelnię dojechałem cały oszroniony, z powrotem tak samo. Dopiero później wyszło słońce i się ładnie zrobiło.

Z rana w deszczu na uczelnię, wieczorem już bez, a w jeszcze późniejszym wieczorze we mgle na jakieś krakowskie zadupie kilkanaście km po drukarkę z allegro za złotówkę, ale okazało się, że za darmo gość dał...

Po mieście...

Do gościa z allegro obejrzeć rowerki... Zimno.

Na mszę i cmentarz...

Z rana jadąc na laborki, w Krakowie na ul. Mogilskiej tuż obok KWP omijałem zgodnie z przepisami samochody, które stały w korku na czerwonym świetle i nagle przed sobą widzę otwierające się drzwi samochodu, a potem już lecę i ląduję na chodniku. Szybko wstaję i podnoszę się. Sprawca pyta się czy nic mi się nie stało. Oglądam siebie i tylko krew na palcu, bo nierówny chodnik był i zadrapanie na tyłku, czyli nic poważnego. Teraz rower, obiecuje gość, że za wszystko zapłaci. Patrzę licznik gdzieś dopadł to szukamy. Teraz oględziny roweru, kierownica się tylko przekręciła. Jadę kawałek i normalnie się jedzie, więc mówię gościowi, że mieliśmy szczęście, bo nic się nie stało. Jako, że się spieszyłem to z gościem się pożegnałem i jazda na uczelnię. Tam powoli dochodzę na zajęciach do siebie. Powrót na rowerku spokojny w lekkim bólu...

Uczelnia, akademik...