Na uczelnię trzy razy.

Na uczlenię, a potem zawieźć bratu do pracy kluczyki do zapięcia, bo pomyliłem klucze i dałem mu od swojego...

Do OESu pojeździć motórem...

Z rana rozpocząłem poszukiwanie koła z wolnobiegiem 27"-28" i na pierwszym złomie od razu sukces. Do tego dostałem pół roweru i stargowałem z 20 na 10zł. Z tego co mi zalega w piwnicy plus parę rzeczy z Mielca będę mógł sobie złożyć kolejny miejski rowerek. Do czego wykorzystam go jeszcze nie wiem, ale na pewno będzie lepiej mu rdzewieć u mnie niż na złomie :)
Tak oto znów na trzech kółkach udałem się pod akademik brata. Zmieniłem koło, podregulowałem przerzutki, łańcuch doprowadziłem do stanu łatwego zginania za pomocą młotka, klucza i WD-40, a potem smarowanie. Szybie sprawozdanie bratowej i jazda na Rynek na spotkanie z Grześkiem.

Na uczelnie, a potem w poszukiwaniu klucza do wolnobiegu - dopiero w 5 nawiedzonym przeze mnie, na Zwierzynieckiej udało mi się go odnaleźć i zakupić za 17 złociszy. Co dziwne klucz był kilka mm za szeroki i nie odkręciłem starego wolnobiegu...
Po dłuższym rozstaniu z rowerkiem znowu mogłem się poczuć na polowaniu. W ten dzień kilka razy niewiele brakowało, bym gryzł blachę lub asfalt. Najbliżej celu był kierowca VW Multivana wiozący niepełnoprawnych. Jadąc pasem dla rowerów wydzielonym przeciwnym kierunku niż samochody na ulicy na Kopernika z okolic Ignacjanum wyjeżdżał samochodem, zatrzymał się, więc uznałem, że mnie widzi i jadę spokojnie dalej. Nagle ruszył, ja po heblach i kilka cm przed przed jego drzwiami się zatrzymałem, a gość popatrzył i jedzie dalej. Odruchowo walnąłem mu ze złości w blachę z boku auta i pojechałem. Sekunda wcześniej lub kilka km szybciej i bym się przebijał przez okno i grupkę i bym dołączył do tej grupki niepełnosprawnych w środku tego vana...

Do głównego kampusu PK, wieczorkiem do Instytutu Fizyki.

Na uczelnię dwa razy.

Przykleiłem taśmą trzecie koło do roweru i jazda wskrzesić rowery brata i bratowej, które całą zimę niszczały przy akademiku. Jeden udało się w miarę łatwo, a z drugim problem, bo koło nadaje się do wymiany, a te które przytargałem ze sobą ma nakręconą ostrą zębatkę. Niby nic, bo byłem pewien, że wziąłem ze sobą bacik. Po poszukiwaniach okazało się, że jednak został w Mielcu. Wiosna w pełnej okazałości i jeździ się znów bardzo przyjemnie. Tylko za dużo ludzi jest w okolicach rynku i trzeba bardzo nań uważać.
Kolano zregenerowane, następuję więc ostateczny koniec przerwy!

Moje trzy kółka © Szalony

Na złom w poszukiwaniu koła z wolnobiegiem. Udało się. Jeszcze kawałek roweru oprócz tego dostałem za 10 zł. Myślę, że z tych części co posiadam w piwnicy plus parę z Mielca i uda mi się skompletować kolejny miejski rowerek. Nie jeszcze jak, ale na pewno się przyda :)
Znów pojechałem trzema kółkami pod akademik brata i założyłem "nowe" koło, a stare wziąłem ze sobą. jeszcze parę regulacji i szybko na rynek spotkać się z Grześkiem.

Ostatnio nie jeździłem na rowerze z powodu powiększającego się bólu kolan przy zginaniu i trzymaniu w ugięciu kolan. Chyba prędko też nie pojeżdżę, bo wybrałem się wieczorkiem rowerkiem do brata i jazda nie należała z tymi kolanami do przyjemności. Za to jak chodzę to nie czuję bólu. Taka teraz piękna pogoda jest, a ja muszę się tamwajami tłuc...
Od ostatniego wpisu wzbogaciłem się o lampkę Sigma Triled oraz tanią Sigmę Diode na tył, która została do mnie omyłkowo wysłana zamiast tej na przód i sprzedawca powiedział, żebym ją zatrzymał w ramach przeprosin. Wysłałem też trochę kasy na rower dla Blasa oraz na serwery bikestatsu.