Uczelnia, uczelnia, MORD.

Na uczelnię i do komputerowego po pastę do procesora.

Na uczelnię i do brata.

Na zajęcia, których nie było...

Próba dojechania do MORDU na egzamin. Zajeżdżam od mostu na Nowohuckiej, zamknięty. To jadę przez zaporę na Dąbiu, przejeżdżam, a tu na skrzyżowaniu z ul. Nowohucką pól metra wody. Dowiedziałem się, że wały puściły i nic z egzaminu... Potem na zajęcia.

Wyciągam rower z piwnicy, a tu niemiła niespodzianka, trochę wody. Widać, że już trochę jej ubyło i udało mi się dojść bez przemoczenia butów i wyciągnąć rower i w deszczu ruszyć wzdłuż Wisły.

Woda w piwnicy © Szalony

Tunel pod Rondem grunwaldzkim © Szalony

Walka o kładkę © Szalony

Dużo Wisły pod Wawelem © Szalony

Miałem trochę czasu w poniedziałek to pojechałem zobaczyć co się dzieje wzdłuż Wisły...

Wróble nad Wisłą © Szalony

Wyskoki poziom Wisły pod Wawelem © Szalony

Zalana kładka © Szalony

Ścieżka wodno-rowerowa © Szalony

Na uczelnię..

Chcę wymienić wolnobieg w brata rowerze, z 6 na 5 biegowy, ale niestety nie mam odpowiedniego klucza. Ostatnio bawiłem się już sześcioma różnymi rodzajami odkręcania wolnobiegu. Dobrze, że te nowsze rowery mają przynajmniej ustandaryzowane, ale to co się w starych rowerach miejskich z tym dzieje to masakra. Wsiadam na rower i jadę do siebie by zamienić się kołem, jeżeli wolnobiegiem się nie da i okazuje się, że kółka są innego rozmiaru 27" i 28", a byłem przekonany, że oba to dwudziestki siódemki. Przynajmniej udało mi się naprawić telepiący się błotnik, który pordzewiał i się złamał. Odwożę rower pod akademik i wracam rowerkiem bratowej, by go przechować na dłuższy czas w piwnicy, bo w stanie błogosławionym raczej jeździć nie będzie, a szkoda by dalej rdzewiał.

Na uczelnię jazda dwa razy i na małe zakupy. Niepokoiły mnie dźwięki wydostające się z roweru -> winowajcy: pedał lewy i tylne koło z luzem. Pedała lewego ciężko się odkręcało, a prawego nie dałem rady wymienić...