Wpisy archiwalne w kategorii
Grupowo
Dystans całkowity: | 1204.30 km (w terenie 188.70 km; 15.67%) |
Czas w ruchu: | 51:25 |
Średnia prędkość: | 19.19 km/h |
Maksymalna prędkość: | 64.50 km/h |
Liczba aktywności: | 26 |
Średnio na aktywność: | 46.32 km i 3h 01m |
Więcej statystyk |
Czwartek, 2 lipca 2009
Kategoria > 100 km, Grupowo, Trzy kółka
Życiówka z Extrawheelem i antyrowerowy McDrive
Przed 8 wyruszyłem po toby do Extrawheela za Tarnów. Wziąłem przyczepkę ze sobą, by się z nią oswoić. Obciążenie niewielkie - 5 kg - czyli wiozłem za sobą dodatkowe 10 kg. Na początku trochę odczuwałem cięższy rower, ale to przez niewystarczającą ilość powietrza w Extrawheeelu, dlatego dopompowałem i śmigało się od razu lepiej, że tylko pod górkę było ją lekko czuć spokojnie się jechało, tylko co chwila się patrzyłem za siebie czy to cudo jedzie za mną. W Tarnowie wzdłuż trasy, którą były ścieżki rowerowe w bardzo różnym stanie i raz po jednej, raz po drugiej stronie jezdni. Po przedarciu się przez tarnó dojechałem na miejsce - do Ostrowa. Tam zdobyłem od księdza Sławka torby do Extraweela i ruszyłem w drogę powrotną. Robiło się coraz cieplej, bo już prawie południe było. Chciałem się orzeźwić szjkiem w Mc Daonaldsie i podjechałem pod McDriva. Babka widząc mnie odwróciła się lekceważąco do mnie tyłem. Złożyłem zamówienie i powiedziała, że to jest tylko linia drive i rowerzystów nie obsługują, zapraszamy do środka. Mam koło mniej i jestem gorszy??? Powiedziałem, że rower to też pojazd. Powtórzyła to samo. Odpowiedziałem, że wejdę, ale niech ktoś mi popilnuje rowerku i przyczepki. Odmruknęła mi, że się nie zajmują pilnowaniem rowerów. Nie to nie, pojechałem dalej w trasę. Czekając w korku wpadłem na pomysł, że mogłem po prostu wejść do środka, ale z całym rowerem... Szkoda, że mój umysł tak późno to wymyślił, bo już mi sie wracać nie chciało. Może następnym razem tak uczynię. Za to zatrzymałem się w Tarnowie na stacji Orlen i tam się posiliłem. Potem spokojnie dojechałem do Mielca robiąc kilka przystanków, bo temperatura w cieniu była ponad 30*C, a mi się woda kończyła.
W stosunku do innych moich wycieczek do Tarnowa to prędkość średnia (24,46 km/h) jest bardzo podobne z tą przyczepką :)
Wieczorkiem do Grzesia, tam umówiłem się z Wiktim i razem ruszyliśmy do Wylowa po namiot na wyprawę. Koło 22 znów do Grzesia.
Wskazania z licznika pokazują, że dziś pobiłem życiówkę i to z Extrawheelem za sobą oraz skwarem wokół polskiego bieguna ciepła, a zmęczenia nawet nie czuję :)
W stosunku do innych moich wycieczek do Tarnowa to prędkość średnia (24,46 km/h) jest bardzo podobne z tą przyczepką :)
Wieczorkiem do Grzesia, tam umówiłem się z Wiktim i razem ruszyliśmy do Wylowa po namiot na wyprawę. Koło 22 znów do Grzesia.
Wskazania z licznika pokazują, że dziś pobiłem życiówkę i to z Extrawheelem za sobą oraz skwarem wokół polskiego bieguna ciepła, a zmęczenia nawet nie czuję :)
Z Extrawheelem nad jeziorkiem w bodajże Nowych Żukowicach© Szalony
Nowa betonowa ścieżka rowerowa w Tarnowie© Szalony
Wszystko co dobre, kiedyś się kończy© Szalony
- DST 155.11km
- Teren 10.00km
- Czas 06:30
- VAVG 23.86km/h
- VMAX 45.70km/h
- Temperatura 32.0°C
- Sprzęt GiGant custom
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 25 maja 2009
Kategoria Grupowo
Na lody
Pojechałem do Grzesia, z tamtąd ruszyliśmy z WIktim, Grzesiem i Madzią do Zielonej Budki. Po drodze na prostej dwupasmówce oddzielonej pasem zieleni z ograniczeniem do 40 km/h, na pasie wyłączonym z ruchu policja łapała na suszareczke. Klientów nie brakowało, bo tutaj bezsens jest z tym ograniczniem... Po skonsumowaniu lodów spowrotem do Grześka i w nocy do domku...
- DST 10.66km
- VMAX 26.90km/h
- Sprzęt Ostre koło
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 24 maja 2009
Kategoria Grupowo
Z rodzinką
Na Bagna Przecławskie z rodzicami i siostrą, a potem do pałacu. Trasa taka sama jak podczas samotnej wycieczki we środę.
Pałac w Przecławiu© Szalony
- DST 33.91km
- Teren 9.00km
- VMAX 42.85km/h
- Temperatura 20.0°C
- Sprzęt GiGant custom
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 21 kwietnia 2009
Kategoria Grupowo
Na lody
Pojechałem do szkoły. Popołudniu wybrałem się z Wiktim, Grzesiem, Damianem, Arturem, Kolankiem i Adrianem do Zielonej Budki. Wikti tam wygrał zakład - zjadł 10 ochydnych lodów-żelków... Potem jeszcze poszwędałęm się po mieście...
- DST 16.30km
- Teren 0.20km
- Czas 00:52
- VAVG 18.81km/h
- VMAX 44.44km/h
- Temperatura 15.0°C
- Sprzęt Ostre koło
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 13 kwietnia 2009
Kategoria Grupowo
Pogoń
Ruszyłem sprintem do Kościoła, by zdążyć na Mszę św. i równie szybki powrót (średnia 30km/h). Potem pojechałem z bratem i jego narzeczoną nad Wisłokę i do dworku oborskich, w w międzyczasie jeden z rowerów się zepsuł - poszło lożysko w tylnym kole - i pojechałem do domu wziąć samochód by zapakować doń rowerek...
- DST 11.97km
- Teren 5.00km
- Czas 00:31
- VAVG 23.17km/h
- VMAX 44.44km/h
- Temperatura 15.0°C
- Sprzęt GiGant custom
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 8 kwietnia 2009
Kategoria Grupowo
Woda
Najpierw wymieniłem uszkodzone pedały i pojechałem z siostami do pałacu Oborskich wzdłuż Wisłoki. Przy mocniejszym depnięcia pojawiały się nieprzyjemne dźwięki... Wieczorkiem w domu podprostowałem tylne koło i zdjęłem korbu i suport. Okazało się, że przyczyną była woda w suporcie(!). Zapsikałem WD-40, złożyłem i udałem się na testy na osiedle i nad Wisłkę - teraz wszystko elegancko śmiga :)
- DST 10.61km
- Teren 3.10km
- VMAX 32.60km/h
- Temperatura 19.0°C
- Sprzęt Mongoose 29er
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 7 kwietnia 2009
Kategoria Grupowo
Nad Wisłokę
Z siotrą w okolicach Wisłoki...
- DST 5.58km
- Teren 4.40km
- VMAX 30.70km/h
- Temperatura 15.0°C
- Sprzęt Mongoose 29er
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 2 kwietnia 2009
Kategoria Grupowo
RWLK
Jako, że był ciepły i słoneczny dzień, Damian naciągnął mnie na przejażdżkę do Radomyśla Wielkiego bocznymi drogami, by pokazać mu ową trasę. Jechało się dobrze, ale jednak moja kondycja słaba jest, a w niedzielę zamierzam jechać do Tarnowa...
- DST 36.33km
- Czas 01:35
- VAVG 22.95km/h
- VMAX 35.80km/h
- Temperatura 13.0°C
- Sprzęt GiGant custom
- Aktywność Jazda na rowerze
Zostałem sam
Z Wiktim, z którym cały czas jeździłem po górach i mieszkaliśmy u jego babci w tyliczu musiałe się pożegnać. Miał coś pilnego w Mielcu. Odeskortowałem go z Tylicza do Grybowa na dowrzec PKP, po drodze zbaczając do Binczarowej i oddając trochę ciuchów bratu, który wracał z Oazy. Poźniej pojechałem i zastanawiałem się gdzie by tu zajechać rowerkiem... Przypomniałem sobie, że koleżanka z Muszyny zaprosiła mnie kilka dni wcześniej na herbatkę, więc po zastanowieniu ruszyłem tam. Poraz drugi musiałem się zmierzyć z kilku(nasto?)kilometrowym podjazdem na Krzyżówkę, ale dalej mogłem się cieszyć długim i szybkim zjazdem do Krynicy. W Muszynie zatrzymałem się przy mapie, by sprawdzić gdzie mieszka owa kolerzanka. Raz mi powiedziała adres i dobrze zapamiętałem :) Dotarłem, byłą zdziwiona i pojechaliśmy na krótką przejażkę rowerową po Muszynie. Była tak dobra, że ofiarowała mi dach nad głową, mimo że nie prosiłem i kłamałem, że miałem gdzie spać (pewnie pojechałbym do lasu, bo noc miałą być ciepła :D) :)
- DST 95.41km
- Teren 0.30km
- Czas 05:19
- VAVG 17.95km/h
- VMAX 58.16km/h
- Sprzęt GiGant custom
- Aktywność Jazda na rowerze
Nie ma to jak skrót
Ruszyliśmy z Tylicza oczywiście z opóźnieniem, a clem była Szczawnica :) W Powroźniku dojechaliśmy do drogi wojewódzkiej i jechaliśmuy nią do Piwnicznej Zdroju. Tam kładką przekroczyliśmy rzekę Poprad i ruszyliśmy na 10 kilometrowy podjazd do schroniska Obidza. Mój współtowarzysz podróży padł. Na początku się co chwilę zatrzymywałem i czekałem na niego, ale pod końcowe kilometry podjazdu ruszyłem do samego schroniska. Tam przejżałem mapy i poczekałem na niego kilkadziesiąt minut, aż wprowadzi rower. Po naradzie ruszyliśmy dalej, zboczyliśmy ze szlaku, by zobaczyć widok na Tatry :) Jechaliśmy dalej przez górę Szczob 936 m n.p.m. do przełęczy Rozdziela. Wikti nie miał już sił, gdy zabaczył zjazd do Jaworek i pomyślał, że trzeba będzie na niego się niedługo wdrapać. Także pojechał do schroniska i tam m iał sobie odpocząć i czekać na mnie, tymczasem ja zjeżdżałem tym paswiskiem. Trzapało strasznie, pod koniec zjazdu zobaczyłem kilkudziesięciocentymetrowy rów. Zacząłem hamować i zatrzymałem sie w rowku... Efekt kilka milimatró koło scentrowane. Zacząłem je prostować gdy doterłem na sam dół. Tak od hamulców jak zawsze to czynię. Spokojnie juz szutową drogą dojechałem nawet do Krościenka nad Dunajcem, ale zaraz zaqwróciłem do Szczawnicy by zjeść obiad. Po najedzeniu ruszyłem spowrotem uzupełniając płyny w sklepie. Jako, że już późnawo było to musiałem przyspieszyć. Zadzwoniłem do Wiktiego by już zaczął powoli jechać, a ja go dogonię. by być sprytniejszy pojechałem skrótem. Na mapie była zaznaczona droga biegnąca wzdłuż strumienia, ale nie miała szlaku. Zaryzykowałem... Była to droga z wycinki drzew, na co wskazywały ślady na kamieniach w strumieniu! Droga po kilometrze biegła w struminiu szrokim na samochód. Prowadziłem rower starając się przeskakiwać z kamienia na kamień. Pod koniec trasy mój licznik Sigma BC 1606L wpadła do niego. Na szczęśie kapnąłem się po kilkudziesięciu metrach i zacząłem jej szukać z powodzeniem - kąpała się. Wodoodporność - to jest to :) Nic się jej nie stało. Doszedłem do wniosku, że nie ma sensu iść dalje strumieniem, więc odbiłem w prawo pod órę od szlaku przez okropne błoto, ale udało się. To opóźnienie musiałem nadrobić i zapieprzałem bardziej niż jadąc do, a miałem już troche przejechane. Kręty i szybki zjazd okazał się pomocny. Potem drogą wojewódzką do Powroźnika, gdzie na mnie czekał Wikti i razem już do noclegu w Tyliczu :)
- DST 140.17km
- Teren 40.00km
- Czas 07:24
- VAVG 18.94km/h
- VMAX 63.86km/h
- Sprzęt GiGant custom
- Aktywność Jazda na rowerze