Informacje

  • Wszystkie kilometry: 13988.79 km
  • Km w terenie: 679.86 km (4.86%)
  • Czas na rowerze: 25d 22h 16m
  • Prędkość średnia: 20.51 km/h
  • Suma w górę: 0 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Szalony.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2009

Dystans całkowity:852.20 km (w terenie 83.00 km; 9.74%)
Czas w ruchu:39:49
Średnia prędkość:21.40 km/h
Maksymalna prędkość:60.37 km/h
Liczba aktywności:11
Średnio na aktywność:77.47 km i 3h 37m
Więcej statystyk
Niedziela, 12 lipca 2009 Kategoria Grupowo

Rodzinnie

Najpierw do kwiaciarni, a potem z częscią rodzinki na lody.
  • DST 13.74km
  • Czas 00:44
  • VAVG 18.74km/h
  • VMAX 34.40km/h
  • Sprzęt Ostre koło
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 11 lipca 2009 Kategoria Trzy kółka

Czermin

W południe pojechałem do sklepu rowerowego, zakupiłem 2 dętki Maxxisa i łatki do dętek. Wieczorkiem chciełem oddać namiot koledze, ale w drodze do niego okazało się, że nie ma nikogo u niego w domu, więc zmieniłem trasę i moim ostrym kołem udałem się zamiast do Wylowa, to do Czermina z Extrawheelem i namiotem. Trochę dziwaczny zestaw :)
  • DST 28.67km
  • Czas 01:10
  • VAVG 24.58km/h
  • VMAX 36.10km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Sprzęt Ostre koło
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 10 lipca 2009 Kategoria Wyprawy, > 100 km, Trzy kółka, > 200 km

Dzień 5: Powrót do Mielca ze Szczawnicy

Wstałem o 5.30 i zeszło mi godzinę zanim się spakowałem, zwinąłem namiot i włożyłem to wszytsko na Extrwheela, razem koło dodatkowych 30 kilo do ciągnięcia. Jeszcze pożegnalna rundka po Szczawnicy, kilka fotek i jazda na 969.

Pożegnanie ze Szczawnicą © Szalony

W Łącku zatrzymałem się na śniadanie - kupiłem coś do picia i drożdżówki. Następnie szukałem po stacjach benzynowych kompresora, coby mi się łatwiej jechało, bo ręcznie dużego ciśnienia nie nabiłem po ostatnich kapciach... Dopiero w Nowym Sączu się udało na Orlenie, tam też się znów posiliłem... Wjechałem na 28 i tam dopadł mnie kryzys - może to przez słabe śniadanie - tak, że ciężko mi było wciągnąć 20 km/h, a dodatkowo zaczęy się kolejne górki. Jakoś udało mi się przez nie przebrnąć, a na zjazdach musiałem się ograniczać do 50 km/h ze względu na ładunek ciągnięty za sobą. Raz się zdażyło, że chwilę przyczpka mną zaczęła bujać, ale bardziej przyhamowałem i było już ok. Producent deklaruje bezpieczną prędkość 40 km/h na zjazdach i moim zdaniem jest to mocno zaniżone. Tą drogą krajową jechałem przez Grybów, Gorlice, Biecz - gdzie uzupełniłem płyny w bidonach - i w Siepietnicy odbiłem w lewo. Za kilkanaście km dotarłem do celu pośredniego, Sanktuarium Matki Bożej Pocieszenie w Czermnej, gdzie odbywał się Oazowy Dzień Wspólnoty. Przyjechałem tam na kwadrans przed 1 i jak się okazło - ku mojej uciesze - jeszcze przed Mszą, podczas której zaczęło lać. Po spotkaniu z wieloma znajomymi, mszy i nabożeństwie Krucjaty Wyzwolenia Człowieka, przed 17 ruszyłem w lekkim deszczyku w kierunku Pilzna, by zdążyć przed kolejną burzą.

Czermna © Szalony

Dotarłem na 73, a w Pilznie odbiłem na remontowaną 4, którą dojechałem do dębicy. Tam odwiedziłem siostrę babci, by złożyć jej życzenia imieninowe i zjeść śniadanie/ obiad/kolację? Wcześniej zjadłem 2 drożdżówki, jabłko, czekoladę i nieświadomie, że jest piątek hot-doga - można toewentualnie pod śniadanie podpiąć. W tym czasie dojechała samochodem rodzinka, również z życzeniami, a ja wyruszyłem do Mielca drogą nr 985. Pop wyjeździe z dębicy zorientowałem się, że nie mam obudowy światełka na Extrawheelu i prawdopodobnie ją zgubiłem zahaczając o furtkę - jak się później okazało moje przypuszczenia były słuszne. Na 180 kilometrze, tuż przezd tabliczką informującą, że zaczyna się Mielec złąpałem kapcia w tylnym kole. kilka km później dotarłą rodzinka wracająca z Dębicy, więc moja decyzja była jedyna sensowna, ponieważ zapasowa dętka byłą przebita: biorę dętkę i oponę z Extrawheela, a go wsadzam do samochodu, a sam jadę do domku. Tak oto trzecie koło okazało się po raz kolejny bardziej przydatne niż myślałem :) Po 'uwolnieniu' się z 30 kg bagażu ruszyłem szybko kiwając się na boki - za dużo z nim jechałem i moje lekkie kontry środka ciężkości roweru weszły mi w nawyk, oraz mocniejsze dępnięcie by przyspieszyć :D Pozajechałem w Mielcu jeszcze w kilka miejsc i byłem już w domu.
  • DST 200.71km
  • Czas 08:38
  • VAVG 23.25km/h
  • VMAX 50.90km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Sprzęt GiGant custom
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 9 lipca 2009 Kategoria Wyprawy

Dzień 4: Radziejowa

Dziś postanowiłem wdrapać się moim trekingiem na Prehybę (1175 m n.p.m.) szlakiem rowerowym od strony Szczawnicy. Wybrałem bardziej płaski szlak, ze względu na posiadany sprzęt i neiwielkie doświadczenie terenowej jazy po górkach. W 3 razy udało mi się wjechać w niepozorną błotną kałuzę...

Błotko © Szalony

Prehyba © Szalony

W pewnym miejscu zboczyłem z rowerowego szlaku i musiałem prowadzić rowerek kilkaset metrów - kamieniste ostre podejście. Oznakowanie szlaku rowerowego jest bardzo kiepskie. Po drodze spotkałem grupkę rowerzystów, którzy się mnie pytali czy dojadą tędy na Preheybę. Sam nie wiedziałem, bo ostatni znak był na dole przy kapliczce jakieś 10 km temu... Na szczycie napawałem się widokami. Potem ruszyłem czerwonym szlakiem pieszym na Radziejową (1262 m n.p.m.). Ze Złomnistego Wierchu ostry, nierówny i kamienisty zjazd, ale udało się nie zaliczyć gleby. Zaraz się zaczął podjazd na Radziejową. Powoli wjechałem na szczyt i wszedłem na wieżę widokową. Tatry były w chmurach, za to dobra widoczność była w stronę Sącza.

Widok z wieży widokowej na Radziejowej © Szalony

Zjazd z Radziejowej, na początku był schodzeniem - stromo i kamienisto. Tutaj zdałem sobie sprawę, że górski rower bardziej by się tu przydał :) Przez kolejne mniejsze szczyty zjeżdżałem stopniowo w dół. na jednej z przełęczy złapałem kapcia, a z tym kapciem wjchałem w błoto, tak, że w środku cała opona obręcz i dętka byłą w błocie. Założyłęm nową dętkę, która ze względu na ten bród szybko się porzebiła... Dojechałem do schroniska na Obidzy, odpocząłem i ruszyłem do Szczawnicy. Na przełęczy Rozdziela się chwilkę zatrzymałem irozmyślałem czy jechać dalej przez małe Pieniny, czy w dół do Jaworek. Popatrzyłem na moje tylne koło i wszystko stało się jasne - jak najszybciej dojechać do namiotu i załątać dętki...

Przełęcz Rozdziela © Szalony

A błotko było wszędzie © Szalony
  • DST 52.23km
  • Teren 31.00km
  • Czas 03:35
  • VAVG 14.58km/h
  • VMAX 44.44km/h
  • Sprzęt GiGant custom
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 8 lipca 2009 Kategoria Wyprawy

Dzień 3: Okolice Szczawnicy

Po spotkaniu ze Śrubką i Madzią ruszyłem na króką przejażdżkę, żeby skorzystać z zaproszenia zdążyć przed 18 do jadłodajni, w której pracują. Wybrałem, że pojadę na zaporę w Niedzicy. Wyruszyłem wzdłuż Dunajca ścieżką rowerową na Słowację. Dotarłem do Czerwonego Klasztoru.

Trzy Korony z Czerwonego Klasztoru © Szalony

Rowerek © Szalony


Dalej ruszyłem na Niedzicę. Tam wjechałem na obie zapory i ruszyłem spowrotem przez pagórki w kierunku Krośnicy.

Słowacja © Szalony

Niedzica - zamek © Szalony

Rowerek, owieczki i Tartry © Szalony

W Krośnicy skręciłem na 969, a potem zjechałem z tej drogi, by wstąpić do Grywałdu. W Krościenku jeszcze do sklepu pojechałem, a potem na umówiony obiad. Przeleżałem w namiocie godzinkę i ruszyłem na Bryjarkę. Dość stromy i śliski podjazd, ale rowerek dał radę.

Góry... © Szalony

Wieczorkiem wyruszyłem na drugą stronę Dunajca w okolice Pienin w Krościenku. Wiodła tamtędy szutrowa droga, a jako, że było mokro to w dołkach były kałuże. Próbując jedną ominąć, a jadąc ponad 30 km/h zrobiłem to zbyt gwałtownie i zaliczyłem efektowną glebę z kilkom a przewrotami :)
  • DST 84.40km
  • Teren 25.00km
  • Czas 04:23
  • VAVG 19.25km/h
  • VMAX 60.37km/h
  • Sprzęt GiGant custom
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 7 lipca 2009 Kategoria Wyprawy

Dzień 2: Nareszcie Szczawnica

Wstałem o 5 z rana i zwijałem się szybko, by się nikt nie przyczepił, że rozbiłem się na dziko. Deszcz jak wczoraj wieczorem zaczął padać tak padał, a zasnąłem dopiero koło 2 w nocy... W deszczu przejechałem powoli jeszcze 30 km i dotarłem do Krościenka. Tam zjadłem śniadanie i przestało padać, ale chmury burzowe cały czas się utrzymywały. Dojechałem do Szczawnicy, tam szukałem pola namiotowego. na ulicy bodajże pod Grajcarkiem usłyszałem cenbę 5zł za namiot i 5zł za osobę. Pojechałem do konkurencji na ul. Pienińską 6 zobaczyć jak tam sprawa wygląda. 4 zł za mój 4 osobowy namiot (mimo, że byłem sam musiałem taki wziąć, ponieważ tylko taki udało mi się zdobyć) i 3zł za to, że jestem młodzieżą szkolną. Rozbiłem się i pojechałem do sklepów, rónież po łatki by za załatać przebitą dętkę. Jak się z tym wszystkim wyrobiłem to dochopdziła już 13. Zostawiłem przyczepke w namiocie i ruszem w na Jaworki. Tam zatzrymałem się przy wejściu do Wąwozu Homole.

Wąwóz Homole © Szalony

Chwilkę posiedziałem na ławeczce i ruszyłem dalej do rez. Biała Woda. Tam również za wejście chcieli 1,5 zł, a jako że byłem głodny to chwilę posiedziałem i wróciłęm do Szczawnicy na Pizzę. Powłóczyłem się trochę i spotkałem się ze znajomymi z Oazy, i tak mi zeszedł dzień.

Dunajec © Szalony
  • DST 84.52km
  • Teren 10.00km
  • Czas 04:29
  • VAVG 18.85km/h
  • VMAX 45.37km/h
  • Sprzęt GiGant custom
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 6 lipca 2009 Kategoria Wyprawy, > 100 km, Trzy kółka

Dzień 1: Z Mielca do Szczawnicy, prawie...

Czas zacząć samotną, rowerową wyprawę kilkudniową w Pieniny :) Wyruszyłem z samego rańca ciągnąc za sobą na Extrawheelu 25 kg bagażu. Drogą 984 dojechałem do Lisiej Góry, tam w Lewo na 73. Przez cały Tarnów jechałem ścieżkami rowerowymi, aż do Ostrowa tam bocznymi drogami dotarłem do 975. W Wojniczu zrobiułem postój na kanapki i przelanie płynów. tzrymając się tej drogi kolejny postój zrobiłem w Czchowie na zaporze.

Zalew Czchowski © Szalony

Spieszyło mi się, wiec jechałem dalej tą drogą. Pierwszy poważny podjazd pojawił się w przed miejscowością Tęgoborze. Z tym obciążeniem powoli się wdrapałem na szczyt.

Zalew Rożnowski © Szalony

Zrobiłem kilka fotek i zaczął padać deszcz. Zjechałem możliwie szybko de centrum, a tam się schroniłem pod przysklepowym parasolem, czekając 30 minut, aż burz przejdzie. Teraz odbiłem na punkt pośredni, którym była Oaza Nowej Drogi II* w SP2 w Męcinie. Na początek 4 km ostrego podjazu i 2 km jeszcze ostrzejszego zjazdu.

Tędy wjechałem © Szalony

Tędy natomiast zjechałem © Szalony

Jeszcze nigdy moje obręcze nie były tak gorące jak po tym zjeździe... Potem kawałem po w miarę płaskim i kolejny podjazd pod szkołę, prawie na tą samą górkę. Godzinka spędzana z oazowymi dzieciakami i zasuwam do Szczawnicy, by zdążyć przed zmrokiem. W Marcinkowicach kolejny męczący podjazd. Zaraz za Chełmcem usłyszałem uciekające powietrze, zatzrymuję się, a z tyłu flak. Przyglądam się, a tu moja Kenda Kwick Roller Holiday 700x38 po ok. 2k km na prostej drodze pękła.

Tu pękła mi opona.. © Szalony

Wtem wyszedł gospodarz posesji. Poradził mi, bym się przeszedł te kilkaset metrów w stronę Nowego Sącza, tam jest zakład wulkanizacyjny. Zostawiłem u niego Extrawheela i poszedłem. Na miejscu powiedzieli mi, ze z oponą rowerową nie da się nic zrobić, powiedział, że kawałek dalej można kupić. Niestety mylił się. Były tylko jakieś do rowerka dziecinnego. Muszę więc dostać się do Sącza do jakiegoś rowerowego. Założyłem dętkę i oponę z przyczepki na tylne koł. Nieźle się namęczyłem by odkręcić nasadową 15 w Extrawheelu. Wygiąłem swój zestaw kluczy Sigmy. Dopiero ten Pan mi pożyczył pożądny klucz i jakoś się odało. Za to miła Pani, gdzie zostawiłem przyczepkę powiedziała mi jak dojechać do najblizszego rowerowego. Okazało się, że to jest Bikershop :) Pozytywne zaskoczenie - profesjonalny sklep rowerowy. Niestety typowych opon do trekkinga nie mieli, więc wybrałem Schwalbe CX Comp 700x35. Sprzedawca dał mi upust 9 zł, więc wziąłem ją za 50 zł :) Założyłem ją do Extrawheela i w sybko w droge, bo starciłem ponad 2 godziny. Tu trzecie kółko bardzo mi pomogło po raz pierwszy :)
Ujechałem kilkanaście kilometrów i ropętała się burza. Czekałem na przystanku godzinkę, aż przejdzie. Założyłem płaszcz przeciwdeszczowy i ruszyłem w deszczu. Dojechałem na najbliższą stację benzynową w Jazowiskach, a była już prawie 21, więc postanowiłem zjeść obiad i znaleźć miejsce na rozbicie namiotu. Jak się okazało najbliższe pole namiotowe było w Krościenku. Musaiłem się więc rozbić gdzies na dziko. Zjechałem z głównej drogi i na polance w lesie przy kapliczce po ciemku w deszczu rozłożyłem namiot, schowałem podeń rowerej i próbowałem zasnąć...













A tu zdjęcie dla Arta jak się nie kończy nowa ścieżka rowerowa, ale trwa dalej tylko z gorszą nawierzchnią...

Ścieżka rowerowa w Tarnowie © Szalony
  • DST 166.38km
  • Czas 07:13
  • VAVG 23.05km/h
  • VMAX 46.14km/h
  • Sprzęt GiGant custom
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 4 lipca 2009

Ostatnie przygotowania

Pojeździłem po sklepach, kupić pare potrzebnych rzeczy na wyprawę w Pieniny, na którą wyruszam już w poniedziałek. potem się spakowałem, załadowałem do Extrawheela i pojechałem na stacje podpompować opony.
  • DST 15.97km
  • Teren 1.00km
  • Czas 00:47
  • VAVG 20.39km/h
  • VMAX 41.37km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Sprzęt GiGant custom
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 3 lipca 2009

Las

Po obiedzie pojechałem podpompować koła na Reg Benz, okazało się, że jest kompresor w naprawie, a lubie tam, bo można bez problemu 5 BARów napompować, a ciśnienie się na wyświetlaczu ustawia, więc dotarłem tam jeszcze wieczorkiem. W międzyczasie wymyłem wodą z węża ogrodowego Gianta i Extrawheela. Zestaw ten po wczorajszej jeździe po namiot szutrowymi drogami stasznie się przykurzył. Po uzupełnieniu dętek powietrzem ruszyłem do lasu za lotniskiem w Mielcu. Las przywitał wyróżniał się tym, że wiele sosen było powyginanych, niezbyt gęsto zalesiony, dużo dołów i pokryty mchem.

Las z powyginanymi sosnami © Szalony

Czyjaś kość znaleziona w lesie © Szalony

A tu miejsce na pozostałą część szkieletu © Szalony


Po powrocie do domu ruszyłem do Grześka i na skrzyżowaniu jadąc prosto na zielonym świetle kierowca czerwonego Foda Escorta z kierownicą po prawej stronie wymusił pierszeństwo przejazdu skręcając w prawo na warunkowym tuż przed mój rowerek. Na szczęście udało mi się przyhamować.
  • DST 35.69km
  • Teren 6.00km
  • Czas 01:41
  • VAVG 21.20km/h
  • VMAX 46.90km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • Sprzęt Mongoose 29er
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 2 lipca 2009 Kategoria > 100 km, Grupowo, Trzy kółka

Życiówka z Extrawheelem i antyrowerowy McDrive

Przed 8 wyruszyłem po toby do Extrawheela za Tarnów. Wziąłem przyczepkę ze sobą, by się z nią oswoić. Obciążenie niewielkie - 5 kg - czyli wiozłem za sobą dodatkowe 10 kg. Na początku trochę odczuwałem cięższy rower, ale to przez niewystarczającą ilość powietrza w Extrawheeelu, dlatego dopompowałem i śmigało się od razu lepiej, że tylko pod górkę było ją lekko czuć spokojnie się jechało, tylko co chwila się patrzyłem za siebie czy to cudo jedzie za mną. W Tarnowie wzdłuż trasy, którą były ścieżki rowerowe w bardzo różnym stanie i raz po jednej, raz po drugiej stronie jezdni. Po przedarciu się przez tarnó dojechałem na miejsce - do Ostrowa. Tam zdobyłem od księdza Sławka torby do Extraweela i ruszyłem w drogę powrotną. Robiło się coraz cieplej, bo już prawie południe było. Chciałem się orzeźwić szjkiem w Mc Daonaldsie i podjechałem pod McDriva. Babka widząc mnie odwróciła się lekceważąco do mnie tyłem. Złożyłem zamówienie i powiedziała, że to jest tylko linia drive i rowerzystów nie obsługują, zapraszamy do środka. Mam koło mniej i jestem gorszy??? Powiedziałem, że rower to też pojazd. Powtórzyła to samo. Odpowiedziałem, że wejdę, ale niech ktoś mi popilnuje rowerku i przyczepki. Odmruknęła mi, że się nie zajmują pilnowaniem rowerów. Nie to nie, pojechałem dalej w trasę. Czekając w korku wpadłem na pomysł, że mogłem po prostu wejść do środka, ale z całym rowerem... Szkoda, że mój umysł tak późno to wymyślił, bo już mi sie wracać nie chciało. Może następnym razem tak uczynię. Za to zatrzymałem się w Tarnowie na stacji Orlen i tam się posiliłem. Potem spokojnie dojechałem do Mielca robiąc kilka przystanków, bo temperatura w cieniu była ponad 30*C, a mi się woda kończyła.
W stosunku do innych moich wycieczek do Tarnowa to prędkość średnia (24,46 km/h) jest bardzo podobne z tą przyczepką :)
Wieczorkiem do Grzesia, tam umówiłem się z Wiktim i razem ruszyliśmy do Wylowa po namiot na wyprawę. Koło 22 znów do Grzesia.
Wskazania z licznika pokazują, że dziś pobiłem życiówkę i to z Extrawheelem za sobą oraz skwarem wokół polskiego bieguna ciepła, a zmęczenia nawet nie czuję :)

Z Extrawheelem nad jeziorkiem w bodajże Nowych Żukowicach © Szalony

Nowa betonowa ścieżka rowerowa w Tarnowie © Szalony

Wszystko co dobre, kiedyś się kończy © Szalony
  • DST 155.11km
  • Teren 10.00km
  • Czas 06:30
  • VAVG 23.86km/h
  • VMAX 45.70km/h
  • Temperatura 32.0°C
  • Sprzęt GiGant custom
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl