Zostałem sam
Z Wiktim, z którym cały czas jeździłem po górach i mieszkaliśmy u jego babci w tyliczu musiałe się pożegnać. Miał coś pilnego w Mielcu. Odeskortowałem go z Tylicza do Grybowa na dowrzec PKP, po drodze zbaczając do Binczarowej i oddając trochę ciuchów bratu, który wracał z Oazy. Poźniej pojechałem i zastanawiałem się gdzie by tu zajechać rowerkiem... Przypomniałem sobie, że koleżanka z Muszyny zaprosiła mnie kilka dni wcześniej na herbatkę, więc po zastanowieniu ruszyłem tam. Poraz drugi musiałem się zmierzyć z kilku(nasto?)kilometrowym podjazdem na Krzyżówkę, ale dalej mogłem się cieszyć długim i szybkim zjazdem do Krynicy. W Muszynie zatrzymałem się przy mapie, by sprawdzić gdzie mieszka owa kolerzanka. Raz mi powiedziała adres i dobrze zapamiętałem :) Dotarłem, byłą zdziwiona i pojechaliśmy na krótką przejażkę rowerową po Muszynie. Była tak dobra, że ofiarowała mi dach nad głową, mimo że nie prosiłem i kłamałem, że miałem gdzie spać (pewnie pojechałbym do lasu, bo noc miałą być ciepła :D) :)
- DST 95.41km
- Teren 0.30km
- Czas 05:19
- VAVG 17.95km/h
- VMAX 58.16km/h
- Sprzęt GiGant custom
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj